Mediujący "Trykocin" - czyli weekendowe wyjazdy warsztatowe, mój level up


Zdaje się, że właśnie wbiłam na wyższy poziom zarówno scrapowania, jak i warsztatowania.

Kolejny krok, to warsztaty już moje własne, chyba. 

Weekend 24-26 listopada A.D.2023, spędziłam na swoich pierwszych weekendowych warsztatach w Tykocinie na Podlasiu, u cudownej osoby, naszej papierowej Gwiazdy Renaty oraz z niesamowitą grupą zapalonych i napalonych, scrapowych wariatek, podobnych do mnie samej, jak dwie krople wody. 

To był niesamowity weekend. 

Dużo śmiechu, scrapowania i mediowania pod okiem niezastąpionej Katarzyny K., która to nie tylko ogarnęła 8-śmi osobową grupę, ale jeszcze nas czegoś nauczyła, gratulacje Kasia. 

Nie było to nasze z Kasią pierwsze spotkanie, poznałyśmy się już u niej na warsztatach w październiku, niemalże w identycznej grupie, w Katowicach -  też było zajebiście. 

3 dni scrapowania to jest i szczęście, i masakra jednocześnie.

Dnia ostatniego z rana, nie wyglądałam już na najbardziej na świecie zainteresowaną mediowaniem, na szczęście uratował mnie projekt. 

No to zaczynamy od końca. 

Ostatnią pracą było to oto wspaniałe płótno - efekt czerni i bieli na jednej pracy, niesamowita historia, jak zachowują się farby na różnych tłach, i ja to niby wiem, ale wciąż mnie te efekty mediowe zachwycają, intrygują i oszałamiają. 



Czyż nieobłędnie to wygląda? No sami powiedzcie!

Pierwszą naszą pracą, już po piątkowym obiedzie - no takiej baby ziemniaczanej i sernika Paschy, nie zjecie nigdzie, była świecąca kartka. Czy moja świeci? JUŻ nie, coś tam za bardzo poruszałam i nie świeci, ale mam zapasowy led, więc naprawię na czas - kiedyś!

Jak dla mnie również mistrzostwo świata. Baza kartki to sztaluga, kiedy uniesiemy przód, kartka stanie pionowo i nasz świecący domek zaprezentuje 
się w pełnej krasie. Bardzo mi się efekt końcowy podoba, ale jak pewnie widzicie na pierwszym planie mamy polisencje. Uwielbiam te kwiaty, a kwiatkowa nie jestem wcale, sama prędzej kupię niż zrobię, ale są na tym świecie ludzie, którzy kochają je robić, a ja kocham ich. Tu o ile pamiętam dobrze, podziękowania należą się Darii. 

Świąt ciąg dalszy, czyli świąteczne pudełko. Kolekcja Craft O'clock Christmas Treasure projektu Kasi Kędzierskiej, która to poczyniła w głowie mojej, małe spustoszenie, gdyż ponieważ okazało się, że nie tylko lubię czerwony, ale lubię jak jest duuuużooooooo czerwonego i jak jest jeszcze więcej kratki, czerwonej, a jakże by inaczej.


Jak wiadomo, ja w tym roku stawiam na niebieskości w pracach świątecznych, a tu taka niespodzianka. Ale zapewniam Was, że bez tego pingwinka, pudełko moje, nie byłoby tym samym pudełkiem, co to, to nie. 


Śmiechy śmiechami, zabawa zabawą, ale to były jednak warsztaty i czegoś się miałam nauczyć, nie? 
No to się, mili państwo nauczyłam, aż chciałoby się klasykiem polecieć - "a teraz wjeżdża on,  cały na biało - notes szyty", ale jest jednakowoż, korkowy. 

 Niesamowita praca. 
Nie chodzi mi tylko o 5 elementową okładkę, bo taką już robiłam, przy warsztacie Olgi - "album horror", ale sposobu wykończenia notesu w środku, tak by nie było widać "firan introligatorskich". Wiecie co to? Ja już wiem i powiem szczerze, choć nienawidzę tego sformułowania - robi robotę. 

Było cudownie. Mamy już plany na przyszłość, jeśli tylko dojdą do skutku, wszystko Wam opowiem. 


Tymczasem, pozdrawiam serdecznie

FB - Facebook

IG - Izabela19758

YT - Izabela Dab


Komentarze

Popularne posty